środa, 20 sierpnia 2014

Nocnikowe hurra!

Nocnikowe hurra! 

Czyli radość gdy dziecko po raz pierwszy siądzie na nocnik i jeszcze cokolwiek doń zrobi :D



Mój pierwszy syn na nocnik usiadł tylko raz( obecnie lat ma 8), tak tylko raz po czym wstał i nasiusiał obok i tak właśnie robił za każdym razem, gdy przez bite 1.5 miesiąca próbowałam nauczyć go załatwiania się do nocniczka.

Z uwagi,że Kuba był większy niż rówieśnicy, a w dodatku jest alergikiem i ma bardzo wrażliwą skórę, chciałam jak najszybciej pozbyć się koszmarnych pampersów! Dodam że jedynie pieluchy firmy Pampers mógł mieć na swojej pupie, ponieważ na każde inne typu Huggies, Dada, Happy, Toujours, oraz Fitti dostawał natychmiastowo czerwonego piekącego rumienia (czyt. odparzenie) i koszmarnych maleńkich krostek. Tak więc za każdym razem gdy próbowałam zmian od razu byłam zaopatrzona w Zyrtec i Sudocrem , żeby Busiek nie cierpiał.
Bądź co bądź zostaliśmy przy pieluszkach Pampers. Jak wiemy pieluchy te do tanich nie należą, a zwłaszcza dla mnie ówcześnie, ponieważ musiałam zmieniać dziecku pieluchy częściej niż „standardowo” ze względu na jego wrażliwe alergiczne ciałko...

Tak więc,gdy Kubuś zbliżał się nieubłaganie do 2 roku życia, postanowiłam przedsięwziąć akcję NOCNIK!
I tak jak pisałam wyżej trwała ona 1.5 miesiąca i okupiona była nie jednym prankiem dywanu i ścieraniem podłóg. Bogu dziękować,że syn był na tyle wyrozumiały żeby nie sikać na fotel tudzież na sofę :D

Po tym okresie nauki „asymilacji” dziecka z nocnikiem- gdzie w domu były trzy różne nocniki, z czego jeden grający( chyba „najlepsza z zabawek”, Kuba wlewał tam często picie...), po wielu błazenadach jakich byłam się w stanie dopuścić,aby pokazać jak to powinno wyglądać(pokazywałam nawet filmiki na YouTube z posiedzeń nocnikowych innych maluszków, ech...) po namowach i tłumaczeniach (adekwatnych do wieku dziecka ;D)
Poddałam się!
Zupełnie się poddałam i „podłamałam”, zachodząc w głowę jak to możliwe,że na swoje 1 urodziny, moje dziecko potrafiło sklecać zdania i to całkiem wyraźnie( do dziś mam filmiki z tego okresu...ale to w innym poście już niebawem obiecuję).
Potrafił sam jeść zupkę i drugie danie, naprawdę umiał na swój sposób posługiwać się w miarę sprawnie sztućcami!
Umiał mając nie całe 2 latka ułożyć 6-cio i 12-sto elementowe puzzle!

Ale nie umiał wypróżnić się do nocnika!

Już od dawna słyszałam przeróżne rady, sposoby,triki itd...na temat nauki „sadzania” dzieci na nocnik. Próbowałam naprawdę wielu, które wydawały się ciekawe, a później chwytałam się nawet tych które wydawały się nieco cudaczne...i mało prawdopodobne aby były skuteczne w jakimkolwiek celu.

I wierzcie mi, lub nie :) Ale nauczył się tydzień przed swoimi 2 urodzinami! I to jak! Syn przerósł moje oczekiwania, chyba stwierdził,że jeśli już ma się czegoś nauczyć to raz i porządnie.
A wyglądało to tak.....

Mój mąż wrócił z pracy jak co dzień po szesnastej. Przywitał się z nami i bla bla bla do rzeczy:
Poszedł do ubikacji żeby się wysikać, ja zmywałam naczynia, kiedy Kuba zorientował się,że na chwilę, ale jednak- został sam, zaczął szukać taty...
Tata drzwi od łazienki nie domknął i.... „co tata lobi”?
Tata zawstydzony ale odpowiedział siusiu syniu, po czym Kuba wybiegł i wrócił pędem z nocnikiem mówiąc „tutaj siusiu tata lobij”. SZOK NO NIE!(czyli jednak rozumiał co do niego matka gada,ha!)

Mąż wyszedł z małym z łazienki i powiedział że tata za duży jest żeby do nocniczka sikać...
Tak więc Kuba mu odpowiedział: „Kuba tes duzy, tata oć siku tam.”

Oczywiście- tata od razu zabrał go do łazienki ,ostrożnie posadził i asekurował co by nam dziecko nie „spłynęło” :P I tak pan JAKUB po raz pierwszy zrobił siku! nie w pampersa tylko na kibelek :D

Moja radość NIE DO OPISANA- ale i tak mieszała się z urażoną dumą jak w sokowirówce. Cieszyłam się z takiego ogromnego postępu ale byłam również zła, że to nie mi udało się nauczyć syna tejże umiejętności.

Kiedy urodziło się moje drugie dziecię Raduś (obecnie lat a 6) było bardzo łatwo, ponieważ on niczym wielka gąbka chłonął i małpował wszystko po swoim starszym bracie. Tak więc nawet nie miałam w głowie żeby pomyśleć o nocniku czy przeciąganiu koszmaru pieluchowego, tylko od razu pokazałam mu mistrza :P

Przypomnę skromnie,że obecnie mam dzieci troję :D najmłodsze to Adriana( 2 latka skończyła), która o ubikacji słyszeć do niedawna nie chciała, a nocnik odwracając do góry dnem traktowała niczym siedzonko dla vipa :P

Dziś, właśnie dziś już od tygodnia regularnie siusia i robi kopkę w „oba sprzęty”, do nocnika i na kibelku. Kwestia jedynie kaprysu i tego że takowy dostała wybór, chodź coraz częściej wybiera sedesik, bo tam można fajnie porzucać papier i jak naciska spłuczkę to istna magia! Znika i papier i kupa! :D

Jaka rada? Żadna! Próbować zawsze można i TRZEBA ale i tak na każde dziecko musi przyjść odpowiedni czas! Na jednych szybciej na innych później, to bez znaczenia, radość rodzica jest zawsze tak samo wielka. Za to kieszeń wolna od „pampersianych” wydatków.


Wszystkim, którzy czekają na ten przełomowy nocnikowo -sedesowy etap,życzę ażeby jak najszybciej doświadczyli tej radochy, tego nocnikowego hurra!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz