Tam natłoczona, skulminowana energia moich dzieciaków znajduje swoje ujście. No i co najważniejsze, wracają do domu głodne jak wilki,wreszcie wsuwając bez grymasów cały obiad :D A taki widok kocham najbardziej gdy nawet wrzywa znikają a na ich buziach pojawia się oznaka "ale się najadłem/am" :P
Na deser zazwyczaj galaretka, czasem kisiel albo budyń :)
Jednk dziś była odmiana...Sezonowa odmiana :D
Porzeczki
Truskawki i czereśnie
Agrest
Porzeczki, czereśnie, truskawki i agrest. Taki witaminowy słodki mix :) Dodam,że czereśnie sama podjadałam :D
Małe uzupełnienie tego i owego po tym co wypłukała z dzieciaków choroba.
Dziś plac zabaw był dla nas wybawieniem :) A już niebawem zaczniemy dłuższe podróże jak chociażby ostatnia zatytułowana przez braci Złotków: Poszukiwacze skarbów :) Hehe do dziś z mężem zastanawiamy się gdzie chcieli tych skarbów szukać :D
A na razie- póki co....
Pozdrawiamy wszystkich Was :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz